Ha Noi – good bye Vietnam
Do Ha Noi wpadamy tylko na chwilkę. To nasze miasto tranzytowe w dalszej podróży. Przyjeżdżamy tu pociągiem z Ninh Binh. Sama podróż dostarczyła nam atrakcji w postaci podróży z Wietnamczykami, chociaż to właściwie my jako jedyni biali w wagonie byliśmy dla nich atrakcją. Wybraliśmy najtańszą opcję, czyli „twarde miejsca siedzące”, co oznacza, że dwie godziny
Ninh Binh i Tam Coc – łódki napędzane nogami i bajeczne widoki.
Do Ninh Binh przyciągnęły nas obejrzane przed wyjazdem zdjęcia niesamowitych widoków gór powtykanych w zielone pola ryżowe i wijących się pomiędzy tymi górami rzek. Zapragnęliśmy przepłynąć się łódką, co jest też jedną z głównych atrakcji tego miejsca. Do Ninh Binh jedziemy korzystając z transportu łączonego: autobus, prom, autobus. Podróż teoretycznie ma trwać 5 godzin, ale
Cat Ba – jedna z wysp zatoki Ha Long
Pierwotny plan zakładał podróżowanie po Wietnamie koleją. Nie zdecydowaliśmy się na to, bo uznaliśmy, że 7 dni to za mało na ogarnianie kolei, kupowanie biletów itd. Wybraliśmy więc w większości podróże samolotem. Tanie linie lotnicze VietJet oferują mnóstwo ciekawych połączeń. Z perspektywy czasu trochę żałujemy odpuszczenia pociągów i kolejną podróż po Wietnamie chcielibyśmy odbyć w
Hue – jeden dzień nad perfumową rzeką w dawnej stolicy Wietnamu.
W Hue jesteśmy ok. 22. Lecimy liniami lotniczymi VietJet. Mamy 40 minutowe opóźnienie. Później okaże się, że to standard w tych liniach.40 minut to naprawdę mało. Tłumaczymy sobie te opóźnienia pogodą. W ciągu jednej chwili potrafi pojawić się burza z piorunami i ściana deszczu jakiej nie widzieliśmy nigdy i nigdzie wcześniej. Lecimy z terminala krajowego