Hong Kong Express
Lotnisko w Hong Kongu robi wrażanie. Wszystko nowe, błyszczące, za oknami ciągle widać maszyny budowlane i postępującą rozbudowę. Dookoła przeszklenia, kamienne posadzki i duże odległości. To jedno z największych lotnisk świata. Znajduje się ono na osobnej wyspie, w większości nasypanej specjalnie dla lotniska. Oznakowanie bardzo intuicyjne, co powala nam szybko dotrzeć na przystanek autobusowy, z którego pojedziemy do hotelu (najtańsza opcja – tutaj rozkłady jazdy). Ku mojej wielkiej radości autobus, który nas tam zawiezie jest dwupiętrowy, a że jesteśmy prawie pierwsi w kolejce, to udaje nam się zająć miejsca na górnym pokładzie w pierwszym rzędzie. Mamy doskonały, panoramiczny widok na to, co przed nami. Zaraz po wyjeździe w oczy rzucają się kilkudziesięciopiętrowe mrówkowce – bloki mieszkalne – w których żyją prawdopodobnie tysiące ludzi. Jackowi kojarzy się to z „Łowcą androidów”. Widok za oknem jest urozmaicony, bo oprócz hongkondzkich blokowisk, wzgórza, mosty, wijące się drogi i zatoki. Obszar mocno zurbanizowany, ale jednak sprawiający przyjazne wrażenie. Droga z lotniska do centrum to około godziny. Ostatnie kilkanaście minut to naprawdę fajny widok na wyspę Hongkong. Drapacze chmur, które Jackowi przypominają amerykańskie Chicago, to dla mnie zapierające dech w piersiach przeżycie – pierwszy raz widzę takie miasto. Strzeliste budynki, przecinające się wielopasmowe drogi, śmieszne dwupiętrowe tramwaje i gwar wielkiego miasta.
Hong Kong to duży obszar miejski podzielony na trzy regiony: Nowe Terytoria, Koulun i wyspę Hongkong. Znajduje się na wschodnim wybrzeżu Chin, nad Morzem Południowochińskim. Jego nazwa dosłownie oznacza pachnący port. Jest to specjalny region administracyjny Chińskiej Republiki Ludowej. Wielka Brytania w 1842 roku przejęła Hong Kong, w 1898 roku podpisano umowę 99-letniej dzierżawy Hong Kongu przez Wielką Brytanię. W 1997 roku powrócił do Chin. O Hong Kongu często mówiło się jako o miejscu gdzie Wschód spotyka się z Zachodem.
Nasz hotel zlokalizowany jest na wyspie Hongkong w dzielnicy Causeway Bay, w kilkunastopiętrowym bloku z małymi klitkami w środku. Pokoik, w którym będziemy spali nie ma okna i jest w nim materac oraz dwie mikroskopijne szafki nocne. Łazienka to właściwie tylko toaleta z wystającym ze ściany prysznicem. Pomieszczenie pół metra na metr – Tian Jin Hostel. Hong Kong ma jedną z najwyższych średnich gęstości zaludnienia na świecie (6200 na kilometr kwadratowy, czasami dochodzi do 43 tysięcy osób na km kwadratowy). Czujemy to w naszym hosteluJ. Zrzucamy plecaki i zaczynamy zwiedzanie w trybie ekspresowym.
Co zobaczyliśmy i co polecamy:
Jeden dzień w Hong Kongu. Korzystamy z transportu publicznego. Kupujemy bilety na autobus u kierowcy, na metro w automatach i na Star Ferry w automacie.
1.Świątynia Dziesięciu Tysięcy Buddów – żeby dostać się do świątyni z wyspy Hongkong jedziemy autobusem na półwysep Kowloon (komunikacja jest dobrze oznakowana, a kierowcy uprzejmie tłumaczą po angielsku jaki środek transportu wybrać i gdzie się kierować). Tam wsiadamy w metro East Railline i wysiadamy na stacji Sha Tin. W metrze jak i zresztą we wszystkich innych pomieszczeniach, jest zimno. Używają klimatyzacji jak szaleni. Na zewnątrz ponad 30 stopni, a w pomieszczeniach ok. 20. Kierujemy się w stronę wyjścia B i idziemy w lewą stronę. Dochodzimy do centrum handlowego, tu zaczyna padać. Najpierw mały deszcz, później ulewa. Po doświadczeniach wietnamskich mamy nadzieję, że zaraz przestanie – nie przestanie już do następnego dnia. Klimat w Hong Kongu jest zwrotnikowy, monsunowy. W zimie jest zimno i sucho, w lecie gorąco i wilgotno, jesienią sucho, słonecznie i ciepło. My jesteśmy tu latem i trafiamy na porę deszczową: ścianę deszczu, burzę z grzmotami i wodę lejącą się strumieniami po ulicach. Szkoda byłoby pokonać tyle kilometrów, żeby teraz odpuścić. Zakładamy więc kurtki przeciwdeszczowe, plastikowe poncza i idziemy w kierunku bambusowego lasu. Tu zaczyna się raj fotograficzny dla Jacka, który ubolewa nad padającym deszczem utrudniającym robienie zdjęć. Po lewej i prawej stronie posągi Arhantów (synonim Buddy, istoty, która osiągnęła oświecenie) pomalowane na złoto – jest ich 500. Każda naturalnej wielkości i w innej pozie pozie. Ciągną się wzdłuż 431 schodów prowadzących do klasztoru. Cały kompleks świątynny zajmuje ok. 8 hektarów zielonego wzgórza. Składają się na niego: klasztor, świątynie, pawilony, pagoda i budynki gospodarcze. Został wybudowany z inicjatywy Wielebnego Yuet Kai w latach 50. XX wieku. Budowa trwała prawie 20 lat. Wejście jest bezpłatne.
Na ścianach głównej świątyni widać 13 tysięcy posągów Buddy. Przy każdym posągiem są tabliczki z imionami ofiarodawców.
Na placu pagoda i widok na Hong Kong. Pewnie w słoneczny dzień widzielibyśmy więcej.
Tu znajdziesz więcej na temat Świątyni Dziesięciu Tysięcy Buddów.
Po zwiedzaniu świątyni jesteśmy przemoczeni od stóp do głów. Wracamy do metra i rozważamy czy jeszcze jest sens gdzieś się wybierać. Głodni zatrzymujemy się na chwilę na placyku przed metrem w małej knajpie z chińskim jedzeniem. Przemarznięci wchodzimy do środka, a kelnerka stawia przed nami szklanki z gorącą wodą. Jacek się dziwi, a ja wdzięczna myślę sobie co za miła obsługa, widzą jak się trzęsę i dają do ogrzania się gorącą wodę. Dopiero później okazało się, że to woda do pałeczek przed ich użyciem:) Rozbawieni i najedzenie decydujemy, że jedziemy dalej.
2.Promenada nadmorska Tsim Sha Tsui – na promenadę przyjeżdżamy metrem. Dalej pada. Oglądamy wieżę zegarową i siedzimy na brzegu z innymi turystami czekając na pokaz świateł i laserów – Symphony of Light. Widok na dzielnicę Central i Causeway Bay zapiera dech w piersiach. Ciężko mi uwierzyć w to co widzę – przede mną oświetlone drapacze chmur. W Singapurze było ich trochę, ale tu…niesamowity widok. Natomiast sam pokaz nie zrobił na nas większego wrażenia. Można go oglądać codziennie o godzinie 20:00. Trwa około 13 minut. Atrakcja jest bezpłatna.
3.Aleja Gwiazd (Avenue of Stars) – Jacek najbardziej chciał zobaczyć pomnik Bruce Lee. Niestety promenada jest w remoncie. Będzie trzeba jeszcze tu wrócić.
4.Rejs promem Star Ferry – po pokazie laserów, wracamy promem Star Ferry na wyspę Hongkong. Płacimy grosze, jak za bilet na autobus, a atrakcja super.
W planie było jeszcze Wzgórze Wiktorii i Nocny Market. Niestety ze względu na deszcz i nasze przemarznięcie wróciliśmy do naszego hotelowego mikro pomieszczenia. Wcześniej zjedliśmy jeszcze street food.
Hong Kong w pigułce
- nocleg bez śniadania dla dwóch osób od 120 zł (hostel na wyspie Hong Kong)
- ciekawa strona na temat tego co można zobaczyć i robić w Hong Kongu
- rozkład jazdy autobusów z lotniska w Hong Kongu
- rozkład jazdy i ceny pociągu Airport Express
- informacje dotyczące wycieczek różnymi statkami po zatoce
- informacje o pokazie świateł i laserów
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z HONG KONGU TUTAJ. ZAPRASZAMY!
Wybierasz się do Hong Kongu? Masz pytanie? Zapraszamy do komentowania pod wpisem lub do kontaktu na maila info@punktynamapie.pl