Siem Reap i Angkor Wat – intensywny czas w Kambodży
Luang Prabang opuszczamy po krótkiej wizycie z wielką nadzieją, że jeszcze do Laosu wrócimy na dłużej. Do Siem Reap w Kambodży lecimy liniami lotniczymi Leo Airlines. Lot trwa około godziny, natomiast po wakacyjnych podróżach liniami Air Asia miło jest dostać w cenie biletu przekąskę, kawkę, herbatkę i piwko. Terminal w Luang Prabang wyglądał trochę jak nasz stary we Wrocławiu, ten w Siem Reap jest duży, elegancki, a przy wizach pracuje wielu urzędników. Wizę do Kambodży (tak jak i do Laosu) załatwiamy na lotnisku. Płacimy po 30 dolarów (zapomnieliśmy zdjęć, więc martwimy się, że będzie problem – okazuje się jednak, że zdjęcia nie są potrzebne).
Z lotniska zabiera nas obsługa hotelu. Jedziemy tuk-tukiem. Tutaj tuk-tuki to przyczepki ciągnięte przez motorki. To co nas zaskoczyło już na etapie szukania hotelu, to baza noclegowa w Siem Reap. Hoteli jest bardzo dużo i są na naprawdę wysokim poziomie. Jeszcze nigdy i nigdzie wcześniej nie mieliśmy noclegu dla dwóch osób, w hotelu z basenem, ze śniadaniem, transferem z i na lotnisko i dodatkowo z transportem do miasta, a wszystko za 100 zł – rewelacja! W Siem Reap warto mieć ze sobą dolary i zupełnie nie ma potrzeby wymiany waluty – bo wszędzie płacimy w dolarach.
Na Siem Reap warto zaplanować trzy dni. Porankami można zwiedzać świątynie, a popołudniami np. pływające wioski i centrum miasta. W okolicy są pola golfowe, można też kupić lot balonem nad Angkor Wat o zachodzie słońca. My mieliśmy mało czasu – za to udało nam się zobaczyć w jeden dzień wszystko co zaplanowaliśmy.
Co warto zobaczyć w Siem Reap (zwiedzanie od 8 do 21 – wynajęty tuk tuk na cały dzień)
Pierwsze kroki kierujemy do kas biletowych. Płacimy 37 dolarów za jednodniowe zwiedzanie. Robią nam zdjęcia do biletu. Prosimy o mapkę i ruszamy w drogę. Już przy kasie biletowej i na parkingu, pomimo wczesnej pory, kłębią się turyści, nadjeżdżają nowe autokary. Nasz przewodnik dostał od nas listę świątyń jakie chcemy zobaczyć (polecona przez znajomych, którzy w Kambodży byli wiosną ubiegłego roku) i ruszamy w drogę. Warto mieć ze sobą wodę i coś do jedzenia. Odległości pomiędzy świątyniami są duże. Ze względu na to, że rano najwięcej turystów odwiedza Angkor Wat, ta świątynia jest na końcu naszej listy.
1.Banteay Semre – nawet nasz tuk-tukowiec nie wiedział, gdzie ona się znajduje. Zatrzymywał się i pytał o drogę. Mieliśmy dzięki tej świątyni wspaniałą okazję do zobaczenia kambodżańskich wiosek przez które, czasem trudno było przejechać. Czerwone suche drogi, małe domki z patyczków i uśmiechający się do nas ludzie. Dużo zieleni. W oddali zielone wzgórze – kolejne miejsce do którego warto byłoby wrócić na dłużej i podróżować po tej krainie motorkiem. Jeszcze wcześnie. Przed wejściem ustawione stoiska z pamiątkami, koszulkami, wyrobami z drewna i obrazkami. Jak się okazuje wszystko to, co można było dostać na targu nocnym w Luang Prabang w Laosie. W świątyni pustki. Pojedynczy turyści z przewodnikami zaczęli się pojawiać, kiedy my już opuszczaliśmy świątynię.
Świątynia khmerska wybudowana w XII wieku przez Surjawarmana II.
2.Pre Rup – kolejne miejsce jest już bardziej popularne. Po drodze do świątyni mijamy biegaczy, okazuje się że w Angkor Wat organizowane są zawody Ultra Trail Angkor. Podziwiam ich, bo jest gorąco, a kilometrów mają jeszcze przed sobą wiele. Świątynia, którą mamy przed sobą jest jedną z ostatnich khmerskich świątyń (zbudowana w 961 roku) z cegły, bez użycia zaprawy murarskiej – robi wrażenie! Stanowiło centralne miejsce stolicy średniowiecznego imperium Khmerskiego. Tutaj, zgodnie z hinduskim obyczajem kremowano zwłoki władców. Więcej ciekawostek o świątyni Pre Rup przeczytacie tutaj. Z samego szczytu świątyni mamy wspaniały widok na pola ryżowe, zieloną dżunglę i podobno widać też wieże Angkor Wat. Może warto tu być o wschodzie lub zachowanie słońca?
3.Ta Prohm – do tej świątyni docieramy około południa. Dużo turystów i tworzą się „korki” na trasie zwiedzania. Szczególnie przy malowniczym połączeniu korzeni drzew porastających ruiny świątyni. To znane z przewodników miejsca, często fotografowane jako ikona Angkor Wat. Dużo Chińczyków. Świątynia zbudowana w drugiej połowie XII i XIII wieku. Pierwotnie nazwana Rajavihara. Założona przez króla Khmerów Dżajawarmana VII. Zadedykował on tą świątynię swojej matce.
4.Ta Nei – najmniejsza świątynia, ukryta w lesie. Dojazd do niej prowadzi przez leśne dukty.
5.Bayon – dla mnie najciekawsza świątynia w całym kompleksie. Żeby się do niej dostać przejeżdżamy przez przepiękną dużą bramę. Ludzi jest dużo, no ale takie są uroki zwiedzania miejsc, które wpisane są na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W okolicy Bayon robimy przerwę na jedzonko – wszystko trzy razy droższe niż w mieście. To świątynia, którą trzeba zobaczyć. Już z oddali widać wieże, a na wieżach wielkie kamienne twarze. I tu jeszcze raz wspomnę i polecę bloga bez-granic.pl, gdzie można poczytać o tej świątyni, ale też i o wielu innych z kompleksu Angkor. „Od czasów Dżajawarmana VII, fundatora Bayonu, aż do porzucenia stolicy w dwieście lat później, Bayon był klejnotem architektonicznym Angkoru, chlubą Khmerów i racją bytu Angkor Thomu jako stolicy. Oszałamiał przepychem i wspaniałością, lecz zawsze budził też grozę i napawał lękiem. W fosie okalającej świątynię roiło się od krokodyli, co nawet u najodważniejszych musiało wywołać gęsią skórkę, mimo, że kroczyli dostojnie i z godnością szeroką, bogato zdobioną groblą.” (autor: bez-granic.pl).
6.Angkor Wat –największa, najważniejsza i najbardziej znana świątynia w kompleksie Angkor. Widać to już na wielkich parkingach przy „Świątyni Miejskiej”. Pomimo późnej pory z tuk-tuków i autokarów wysiadają turyści i zmierzają, żeby zobaczyć to, po co przyjeżdża się do Siem Reap. Świątynia zbudowana w 1113 – 1150 n.e. ku czci hinduskiego bóstwa Wisznu.
7.Kampong Phluk – pływająca wioska. Wioska rybacka położona nad jeziorem Tonle Sap (najbardziej zarybiony akwen słodkowodny na świecie). Nie kupujemy biletu na rejs łódką. Decydujemy się na spacer do wioski, co też okazuje się naszą najlepszą decyzją tego dnia. Po pierwsze ceny łódek są absurdalnie drogie, po drugie jest odpływ i spokojnie można dojść do wioski pieszo i przejść się jej głównymi uliczkami. Na mnie ogromne wrażenie robią domy na kilkumetrowych drewnianych palach, kolorowe. Przed domami mieszkańcy siedzą, jedzą, rozmawiają, śmieją się, a dzieci grają na piaszczystej drodze w piłkę. Wszędzie widać łodzie i sieci. Trudno mi sobie wyobrazić, że niedawno płynęła tu i płynąć zaraz będzie woda.
Siem Reap w pigułce:
- nocleg dla dwóch osób ze śniadaniem – ok. 100 zł (w cene wliczony transfer z lotniska i na lotnisko)
- cena obiadu dla dwóch osób – 9 dolarów w knajpie 9999 przy Night Market w Siem Reap w kompleksie świątynnym 20 dolarów
- wypożyczenie tuk-tuka na cały dzień w kompleksie świątynnym – 30 dolarów
- wypożyczenie tuk-tuka i dojazd do pływającej wioski – 15 lub 20 dolarów
- cena wstępu do Angkor Wat – 1 dzień 37 dolarów
- dopłynięcie do pływającej wioski – 20 dolarów
- spacer do i po pływającej wiosce w porze suchej – bezpłatny 🙂
- wiza do Kambodży – 30 dolarów + 2 za obsługę
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z SIEM REAP TUTAJ. ZAPRASZAMY!
Wybierasz się do Azji? Masz pytanie? Zapraszamy do komentowania pod wpisem lub do kontaktu na maila info@punktynamapie.pl